Misjonarze oblaci z Madagaskaru oceniają, że w wyniku przejścia cyklonu BATSIRAI przynajmniej 7 000 osób straciło cały dorobek swego życia. A i tak mieli niewiele: nędzną chatę i niewielkie zapasy jedzenia na najbliższe dni. Zniszczone zostały budynki, wioski i pola uprawne.
– Wielu ludzi pyta nas, misjonarzy, jaka jest sytuacja. Trudno mi do końca odpowiedzieć, ponieważ dopiero zbieramy dane, nieraz nie ma połączenia telefonicznego, bo zniszczone są wieże przekaźnikowe i nadajniki. Po cyklonie nie chodzimy do buszu. Jest bardzo wysoka woda, nie ma mostów, ludzie nie mają co jeść. Tutaj jedzenie kupuje się z dnia na dzień, w zapasie jest tylko ryż lub maniok. Z tego co już wiem, bardzo dużo ludzi ucierpiało na naszych misjach w Mahanoro, Marolambo, Ambinanindrano, Masomeloce oraz w parafii pw. św. Eugeniusz w Sahalavie w mieście Fianarantsoa – mówi o. Adam Szul OMI.
Cyklon był bardzo mocny. Od strony wschodniej fale na morzu osiągały wysokość od 10 do 15 metrów. Wiatr w porywach osiągał nawet do 265 km/h. W mediach mówiło się, że cyklon zniszczy Madagaskar. W 5-stopniowej skali BATSIRAI osiągnął poziom 4. Oprócz zniszczonych budynków mieszkalnych czy kaplic w buszu największym problemem ludzi jest brak jedzenia.
– Zauważalne straty to zniszczone dachy wielu domów. Wiele drewnianych domostw zostało przewróconych przez wiatr, w tym też budynki na misji. Poprzewracane drzewa zablokowały wszystkie piaszczyste drogi do wioski Masomeloka. Zniszczone są plantacje bananów, manioku, drzew liczi, zalane są pola ryżowe – opisuje z kolei o. Mariusz Kasperski OMI.
Darowizny i wszelkie wsparcie przeznaczone jest pomoc potrzebującym mieszkańcom Madagaskaru, w szczególności zamieszkujących tereny misji oblackich.